facebook twitter

Muzeum-Zamek Tarnowskich w Tarnobrzegu, zaprasza na wystawę czasową pt. ”Mistycyzmu duch” – malarstwo Tadeusza Kuduka.

Otwarcie wystawy: Niedziela, 26 maja 2024 r., godz. 17:00

Wystawa czynna: 26.05–23.06.2024 roku

Kurator wystawy: Tadeusz Zych

 


TADEUSZ KUDUK
urodził się 20 października 1935 roku w Trzebusce na Rzeszowszczyźnie. Studia ukończył w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie. Dyplom uzyskał w 1961 roku. Od 1969 roku jest członkiem Związku Artystów Plastyków. Do 1983 roku zajmował się równocześnie twórczością plastyczną i aktorstwem. Obecnie uprawia tylko działalność plastyczną, koncentrując się przede wszystkim na malarstwie we wszystkich technikach i na rysunku. Sporadycznie realizował scenografię teatralną.

Uczestniczył w ponad 100 prezentacjach zbiorowych oraz zrealizował ponad 25 premierowych wystaw indywidualnych w kraju i za granicą. Prace artysty znajdują się w muzeach i zbiorach prywatnych w kraju i za granicą, m.in. w Niemczech, Szwajcarii, Stanach Zjednoczonych, na Wawelu i Muzeum Narodowym w Lublinie. W 1995 roku dla TVP zrealizowano film o twórczości Tadeusza Kuduka.

Dorota Kubacka tak pisała o twórczości Kuduka: Bez względu na czas powstania prac, ich zestawienie obok ujawnia i potęguje tę wielką malarską siłę przenoszącą widza w świat metafizycznych i estetycznych doznań. Eksponowane obrazy to oleje i akryle na płótnie oraz techniki wodne na podłożu papierowym. Papier okazał się materią wyjątkowo wdzięczną i posłuszną. Poddany wielokrotnym ingerencjom, wyszukanym zabiegom, staje się obrazem z „życiorysem”. Znacząca wielość jego prac to miniatury, one bywają szkicami do realizacji obrazów. Pomimo swoistej różnorodności dzieł można pokusić się o stwierdzenie, że właściwie przez całe pięćdziesiąt pięć lat artysta maluje wciąż ten sam, bardzo długi obraz.

O Tadeuszu Kuduku i jego malarstwie – tym razem bardzo osobiście
Tadeusza Kuduka poznałem blisko dwadzieścia pięć lat temu. Ale do chwili gdy latem 2000 roku spotkałem się z nim po raz pierwszy, aby porozmawiać o jego malarstwie, postrzegałem go głównie jako zdolnego aktora teatralnego, absolwenta Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie, członka zespołu teatru im. Juliusza Osterwy w Lublinie. Tymczasem po tamtym spotkaniu i rozmowie z Tadeuszem – bardzo szybko przeszliśmy na ty – ze zdziwieniem odkryłem, że co najmniej od początku lat sześćdziesiątych XX wieku, jest również, a następnie przede wszystkim, niezwykle interesującym artystą malarzem, którego obrazy wzbudzają duże emocje u oglądających je widzów. Bardzo inspirująca, pełna interesujących wątków oraz wyczuwalnej sympatii i ciepła wobec mnie rozmowa, wzbudziła jednak moje zażenowanie, a zarazem uczucie wstydu, że jako historyk sztuki i krytyk zajmujący się, na co dzień środowiskiem artystycznym współczesnego mi Lublina, nic o nim wówczas nie wiedziałem.

Zaskoczenie było tym większe, że kompozycje Tadeusza, zarówno te malowane farbami olejnymi na płótnie, kartonie lub płycie ze sklejki, podobnie jak asamblaże z wczesnego etapu twórczości, zwłaszcza jednak niezliczona ilość obrazów, różnego formatu, od całkiem dużych, po wręcz miniaturowe, tworzonych przy użyciu farb olejnych, temper i gwaszy na podłożu papierowym, od samego początku świadczą o ogromnej wyobraźni i wrażliwości ich autora. Warto pamiętać, że wyjątkowa dojrzałość plastyczna Tadeusza, poparta świetnym przygotowaniem warsztatowym, to efekt wielu lat konsekwentnej, pełnej wyrzeczeń pracy twórczej, nie w zaciszu pracowni z prawdziwego zdarzenia, lecz w przestrzeni zwykłego, niezbyt dużego mieszkania, tuż obok najbliższych mu osób. Nic więc dziwnego, że już w 2001 roku, a następnie w 2002 roku, po kilku kolejnych rozmowach i obejrzeniu wielu obrazów, opublikowałem dwa artykuły na jego temat, na podstawie których – kilkanaście lat później – powstał trzeci, który włączyłem z nieukrywaną radością do mojej książki pt.: Zatrzymani w kadrze. Eseje o współczesnych artystach lubelskich, Lublin 2016.

Malarstwo Tadeusza przenosi mnie niezmiennie w baśniowy świat przesycony duchem mistycyzmu, pełen jednocześnie żarliwej wiary w zbawczą moc i potęgę Boga, niezależnie od religii, a także miłość i szacunek do drugiego człowieka, z reguły samotnego i bezbronnego wobec wszystkich okropności i przeciwieństw, które niesie ze sobą coraz bardziej skomplikowana rzeczywistość. Ale nie są to „opowieści” dosłowne, ani tym bardziej realistyczne, jakich było w polskim malarstwie wiele. Jego obrazy cechuje bowiem swoboda w budowaniu form dalece aluzyjnych, które m.in. w okaleczonym, pozbawionym rąk i nóg obandażowanym korpusie ludzkim czy manekinie, pozwalają dostrzec zarówno humanizm ludzkiej jednostki, która dzięki swemu doświadczeniu, wykształceniu, zwłaszcza jednak dzięki żarliwej wierze i pracowitości, pragnie zmieniać otaczający ją świat na lepszy. Nic więc dziwnego, że obrazy Tadeusza urzekają mnie ciekawym zestawem uproszczonych form głównie o rodowodzie organicznym, tworzących jedną wyjątkowo spójną całość z niezwykle wysmakowaną, starannie dobraną gamą kolorystyczną. W efekcie, obrazy te zdają się wskazywać – nie tylko mnie – drogę, którą należy podążać, aby życie na ziemi nie skończyło się definitywnie w XXI wieku, a tym samym aby następne pokolenia mogły na niej realizować z powodzeniem swoje najskrytsze marzenia i pragnienia.

Każdego dnia gdy kończę oglądać Szkło kontaktowe w TVN i idę spać, spoglądam z przyjemnością na wiszące na ścianie mego mieszkania trzy wyjątkowo piękne obrazy, które podarował mi Tadeusz. Lubię na nie patrzeć, ponieważ wzbudzają moje pozytywne emocje. Z jednej strony, uspokajają mnie i wyciszają harmonią form i barw wypełniających całą płaszczyznę kompozycji, a z drugiej, kontakt wzrokowy z nimi dodaje mi sił i wiary, że jutro gdy znowu wzejdzie słońce, nadal będę mógł się cieszyć życiem.

Drogi Tadeuszu, wszystkiego najlepszego z okazji – jeżeli dobrze policzyłem – jubileuszu sześćdziesięciu lat, jakże wspaniałej i niezwykle owocnej, pracy twórczej.

Prof. dr hab. Lechosław Lameński

­

Skip to content